Jesienią budzi się w nas zawsze tęsknota za słońcem, za ciepłym wiatrem. Wszechogarniająca szarość panująca za oknem zaczyna wzbudzać w nas sprzeciw. Chcemy znów otoczyć się ciepłymi barwami lata; poczuć zapach morskiej bryzy, zagrzebać stopy w ciepłym piasku na plaży. Perspektywa czekania na to aż do lipca, który i tak nie daje gwarancji pięknej pogody i ciepłej wody w Bałtyku przybija nas (podobnie jak myśl o wielogodzinnej podróży, która skutecznie nas zniechęca do krótkich wypadów nad morze). Tak, wiemy - są rajskie plaże na ziemi, tylko, że jakoś tak mamy nieodparte wrażenie, że one są poza naszym zasięgiem ;)
Ale czy na pewno tak jest ?
Gdy w
Europie kończy się powoli lato, jest miejsce, w którym trwa ono w najlepsze.
Gdy my nadal marznąc tęsknimy za ciepłą wiosną, tam ona już przyszła.
To miejsce to Cagliari.
To zaledwie dwie godziny lotu samolotem od Krakowa, w środku basenu Morza
Śródziemnego.
Jest tam błękitne niebo, lazurowe morze i soczysta zieleń lądu.
Jest tam błękitne niebo, lazurowe morze i soczysta zieleń lądu.